Łukasz Sędrowski z „Rolnik szuka żony” gościł na kanapie w programie „Pytanie na śniadanie”. To właśnie w śniadaniówce po raz pierwszy otworzył się na temat swojej choroby. Popularny rolnik zmagał się z nowotworem jądra. Łukasz Sędrowski w piątej edycji „Rolnik szuka żony” niestety nie znalazł miłości na dobre i na złe. Chociaż zorganizował romantyczne zaręczyny i wręczył pierścionek Agacie, to relacja nie przetrwała próby czasu. We wrześniu zeszłego roku znów zrobiło się o nim głośno, kiedy poinformował, że znajduje się w szpitalu i przeszedł zabieg. Więcej szczegółów nie ujawnił. Teraz już wiadomo, o co mogło także: Łukasz Sędrowski z "Rolnik szuka żony" pokazał brata. To znany aktor [FOTO]Łukasz Sędrowski o nowotworze jądra dowiedział się 17 sierpnia 2021 roku. Wtedy za namową swojej dziewczyny udał się do lekarza pierwszego Stwierdziłem, że coś jest nie tak, że jedno jądro mam troszeczkę większe niż to drugie. Mówiłem: wstydzę się, nie pójdę, bo się boję. Ona powiedziała, że „więcej mnie nie przytulisz, jak nie pójdziesz do lekarza” – zaczął mówić o swojej historii Łukasz Sędrowski w „Pytaniu na śniadanie”.Lekarz wypytał go, czy jądro jest twarde i czy boli. Obie odpowiedzi były twierdzące, więc diagnozą był guz – nowotwór złośliwy jądra. Potem Łukasz Sędrowski dostał skierowanie na Pojechałem na urologię do Łomży do szpitala i pan doktor zrobił mi USG. Powiedział, że jutro będę mieć operację, bo trzeba to usunąć natychmiast. To było właściwie już na drugi dzień, ja nie byłem przygotowany absolutnie, ani mentalnie, ani piżamy nie miałem. Nie przypuszczałem, że jeśli taka sytuacja ma miejsce, to coś ze mną jest nie tak, że jestem tak bardzo chory – tłumaczył Łukasz pojechał do szpitala, musiał jeszcze zająć się gospodarstwem i porozdzielać obowiązki. 14 września znalazł się na sali Miałem orchidektomię [zabieg usunięcia jądra – przyp. Red.]. Po orchidektomii dwa dni właściwie byłem w szpitalu. Szybka operacja, szybki wypis no i rekonwalescencja. Później były badania, a to USG, a to markery nowotworowe. W Centrum Onkologii, jestem pacjentem w Warszawie, pan doktor był zawiedziony, bo nie mógł mi podać chemii, naświetlania, bo nie mam dalszych powikłań, przerzutów żadnych. Po USG, RTG, badaniu krwi i tomografie wyszło, że nie mam przerzutów i jestem praktycznie wyleczony – tłumaczył z uśmiechem Łukasz Sędrowski. Rolnik przyznał, że partnerka dosłownie uratowała mu życie i zaapelował do mężczyzn, aby się badali. Zdrowie jest Panowie, trzeba się badać. Róbmy wszystko, żeby nie zostawić partnerki, najbliższych, długiego kredytu, tylko walczyć o swoje życie, bo to jest bardzo ważne i to bardzo szybko zabija. A jeśli jest zdiagnozowane i błyskawiczna jest reakcja, to zobaczcie – siedzę tutaj, wszystko jest w porządku – mówił Łukasz Sędrowski.
Waldemar z 6. edycji "Rolnik szuka żony" przeżył prawdziwy dramat. Rolnik walczył z nowotworem, a lekarze nie dawali mu szans: "Lekarz powiedział mi przez telefon: gdzie się pan pchasz, czy nie lepiej umierać w domu". Waldemar z "Rolnik szuka żony" w najnowszym wywiadzie opowiedział o dramatycznych wydarzeniach, które rozpoczęły się w listopadzie 2019 roku. Rolnik, który szukał miłości w hitowym programie TVP miał poważne problemy ze zdrowiem! Waldemar trafił do szpitala, przeszedł poważną operację i usłyszał przerażającą diagnozę... Sprawdźcie, co powiedział w wywiadzie! Waldemar z "Rolnik szuka żony" walczył o życie Waldemar wystąpił w 6. edycji "Rolnik szuka żony" i wywołał spore zamieszanie ponieważ jako jedyny uczestnik nie zaprosił żadnej z kandydatek do swojego domu. Rolnikowi nie spodobała się żadna kobieta, która wysłała do niego list. Niestety, na początku 2020 roku Waldemar w rozmowie z "Super Expressem" przyznał, że ma poważne problemy ze zdrowiem. Rolnik opowiadał wówczas o operacji i mówił, że przed nim kolejny zabieg. Teraz uczestnik 6. edycji "Rolnik szuka żony" w wywiadzie dla portalu zdradził, że lekarze wykryli u niego wówczas kilka nowotworów! Byłem przerażony, bo okazało się, że mam kolejnego guza, którego mi wycięto, a po operacji lekarz chciał wypisać mnie do domu. Po miesiącu różnych badań dowiedziałem się od pani doktor, że mam nowotwór złośliwy. W trybie pilnym trafiłem do Centrum Onkologii w Warszawie i zostałem tam pięć miesięcy... Przeszedłem trepanobiopsję, punkcję, cytometrię, badanie PET. W mojej jamie brzusznej wykryto kolejnych sześć nowotworów, każdy wielkości od 3 do 10 cm, a potem jeszcze białaczkę - zdradził w rozmowie z portalem Facebook Waldemar w szczerej rozmowie przyznał, przeszedł chemioterapię, a jego stan był bardzo ciężki. W pewnym momencie rolnik usłyszał naprawdę wstrząsające słowa kiedy chciał zgłosić się do szpitala. (...) lekarz powiedział mi przez telefon: gdzie się pan pchasz, czy nie lepiej umierać w domu, wśród bliskich, zamiast w szpitalu. I zostałem - wyznał w wywiadzie. Rolnik nie ukrywa, że pogodził się z najgorszym i myślał, że wkrótce odejdzie. Na szczęście w pewnym momencie wydarzył się cud! Waldemar pojechał do Częstochowy i wypił wodę święconą z Lichenia. Później rolnik wrócił do grania w kościele w swojej parafii i poczuł coś niezwykłego. Waldemar z każdym dniem czuł się coraz lepiej, a jego wyniki badań się poprawiały. Zobacz także: Dramat Mikołaja z "Rolnik szuka żony". Nie żyje jego syn (...) Najpierw biorezonans pokazał, że nie mam żadnych nowotworów, a potem potwierdziły to specjalistyczne badania w Centrum Onkologii. Lekarz, który w szpitalu oglądał moje wyniki, powiedział tak: "nie wiem, gdzie pan był i co pan zrobił, ale ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, pańska choroba dziwnym trafem wyparowała"!- wyznał w rozmowie z portalem Dziś Waldemar znów może cieszyć się życiem i jak przyznaje, to wiara pomogła mu przetrwać trudne chwile. Rolnikowi życzymy dużo zdrowia!
Wcale nie chodzi o panie, proszące o polecenie godnej zaufania kliniki leczenia niepłodności. Te potrzebują raczej – zaufanego dawcy spermy.– Jestem 35-letnią kobietą i pragnę sama wychować dziecko. Szukam dawcy spermy (mile widziany wysoki blondyn). Jestem z Warszawy i szukam osoby z bliskich rodzaju ogłoszeń w sieci można znaleźć na pęczki. Dlaczego kobiety uciekają się do takich właśnie sposobów na zostanie matkami? W przeważającej większości przypadków motywy są podobne: brak odpowiedniego partnera, instynkt macierzyński, uciekający czas. Rozwiązanie, takie jak samotna adopcja mimo, że dozwolone w naszym kraju, jest w rzeczywistości bardzo mało popularne. Również zapłodnienie pozaustrojowe nasieniem anonimowego dawcy cieszy się mniejszym powodzeniem niż właśnie zapłodnienie – „metodą ogłoszeniową”.Chcę zostać zapłodnionaPomocy w zapłodnieniu szukają nie tylko samotne panie: – Jestem tutaj, bo szukam dawcy z małopolskiego. Moj mąż nie może mi dać dzidziusia, dlatego pisze tutaj. Musi mieć ciemne włosy, zielone lub niebieskie oczy – wyjaśnia antosia. To, czy mąż antosi również włącza się w poszukiwania, czy też nie ma o nich pojęcia, pozostaje kwestią domysłu… Mniej wątpliwości w tym zakresie budzi wpis Any_M: Jestem z Łodzi. Szukam dawcy z grupą krwi 0 RH +/. Skoro grupa jest jasno określona, widocznie taką właśnie posiada „nieskuteczny” parter. A co za tym idzie – tylko dziecko z podobnym czynnikiem będzie w stanie przekonać go o niespodziewanym ojcostwie…Dla większości poszukujących dawcy spermy małżonek, głównym powodem okazują się problemy z zapłodnieniem. Czasami jednak tym, co popycha zamężne kobiety do wystawienia ogłoszenia okazuje się zwyczajny – brak okazji: Szukam zdrowego mężczyzny, ze wszystkimi badaniami, który zechciałby mnie zapłodnić. Mam 34 lata, jestem z województwa mazowieckiego – pisze kazza. – Mam już jedno dziecko. Chcę mieć drugie, ale od paru lat nie mogę spotkać się ze swoim mężem w odpowiednich terminach. Szukam Pana, który nie będzie chciał jakichś fenomenalnych pieniędzy, ponieważ nie jestem bogata, za to będzie dyskretny i nie będzie chciał utrzymywać kontaktu z dzieckiem. Preferuję spotkania w hotelu…Atrakcyjny wygląd, określony kolor oczu i dobry stan zdrowia to jedne z najczęściej stawianych przez panie warunków, choć trzeba przyznać, że przyszłe mamy bywają też bardziej wymagające. Niektóre życzą sobie od partnera wysokiego IQ, a są i takie, którym zależy na „żywym dowodzie” łóżkowej skuteczności: – Jestem mężatką, mąż nie może mieć dzieci. Jestem po badaniach, 100% zdrowa… – zapewnia ANA. – Szukam przystojnego chłopaka/mężczyznę, który będzie miał sporo zalet, nieprzeciętną inteligencję i prezencję. Najlepiej takiego, który już spłodził pomogę…Co ciekawe, mało które ogłoszenie pozostaje bez odzewu. Większość wywołuje istną lawinę propozycji… Z reguły panowie ograniczają się do lakonicznych odpowiedzi: Witam, chętnie pomogę, proszę o kontakt mailowy to standard. Zdarzają się jednak i bardziej kuszące oraz szczegółowe oferty: – Proszę o kontakt, bardzo chętnie pomogę, jestem wyjątkowo zdrowym i wyjątkowo płodnym brunetem, wiek 34 lata, 190 cm, oczy piwne, szczupły, krew (ARh+), absolwent filozofii UMK w Toruniu, aktualnie pracownik naukowy Polskiej Akademii Nauk w Warszawie…. Dobre geny okazują się często używanym przez panów argumentem. No bo jak tu nie pokusić się na taką propozycję?– 44 lata., geny ludzi długo żyjących – 87l. i 99l., w mojej rodzinie nie było chorób genetycznych, spłodzony przeze mnie syn jest mistrzem świata – zapewnia skłania panów do odpowiedzi na tego rodzaju ogłoszenia? Niektórzy twierdzą, że chęć „zostawienia czegoś po sobie”, ale w tego rodzaju szczytne idee trudno uwierzyć, patrząc na wiek oferentów: Witam, mogę pani pomóc zajść w ciąże, 26 lat, 176 wzrostu, grupa krwi 0 rh+, ciemno brązowe włosy, oczy piwne. Wspomniany motyw również wydaje się wątpliwy, kiedy czytamy propozycje panów, sugerujące doświadczenie w „zawodzie”: – Hej. Chętnie Ci pomogę – we wszystkich przypadkach zapłodnienie następuje od razu. Mam 183 cm wzrostu, jestem szatynem – pisze medicosamigos39. Podczas gdy niektórych motywów można się domyślać, poznanie innych wymaga już osobistego kontaktu: – Jarek 53, niebieskie oczy, blondyn, teraz siwy – pisze o sobie jaktychcesz1.– Spłodziłem dwóch synów, przystojni, zdrowi, nie ma w mojej rodzinie chorób genetycznych ani raka, mam jeszcze propozycje, ale o tym na spotkaniu, nie chodzi o małżeństwo…—Nie wszyscy być może mają tego świadomość, ale w sieci istnieje nawet specjalne forum, poświęcone dosłownie – „robieniu dzieci”. Swoje miejsce znajdą tam zarówno panie, poszukujące dawców spermy, jak i panowie, czujący potrzebę zapładniania… Patrząc na owe zjawisko z boku – każdy odnosi korzyści. Jedna strona realizuje swoje marzenie o rodzicielstwie, druga – o szybkim zarobku bądź zwyczajnym zaspokojeniu seksualnych potrzeb. Bo po co korzystać z usług pań na telefon, skoro trzeba im płacić? Tutaj można dostać wszystko nie tyle za darmo, co jeszcze – za dobre pieniądze. Jedyną stroną, która może się okazać pokrzywdzona w tym całym „biznesie”, jest ta trzecia – dziecko. Czy gdy dorośnie i zapyta o ojca, jedyne co matka będzie w stanie mu powiedzieć to to, że był blondynem o niebieskich oczach…?o42bb.