Kiedy ranne wstają zorze ☀️ Słońce Was dzis będzie rozpieszczało. Do tego -16*C na dole a góra -2*C (!!!)mmmm czego chcieć więcej?
Tekst piosenki: Kiedy ranne wstają zorze, Tobie ziemia, Tobie morze, Tobie śpiewa żywioł wszelki, Bądź pochwalon, Boże wielki! A człowiek, który bez miary, Obsypany Twymi dary, Coś go stworzył i oca1ił, A czemuż by Cię nie chwalił? Ledwie oczy przetrzeć zdołam, Wnet do mego Pana wołam, Do mego Boga na niebie, I szukam Go koło siebie. Wielu snem śmierci upadli, Co się wczoraj spać pokładli, My się jeszcze obudzili, Byśmy Cię, Boże chwalili, Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
Read about Kiedy Ranne Wstają Zorze by Karolina Cicha, Ela Rojek and see the artwork, lyrics and similar artists. Dołącz do innych i śledź ten utwór Scrobbluj, szukaj i odkryj na nowo muzykę z kontem Czy znasz wideo YouTube dla tego utworu? Dodaj wideo Czy znasz wideo YouTube dla tego utworu? Dodaj wideo Podobne utwory Występuje także w Ten utwór występuje w jeszcze 1 albumie Podobne utwory Statystyki scroblowania Ostatni trend odsłuchiwania Dzień Słuchaczy Sobota 29 Styczeń 2022 0 Niedziela 30 Styczeń 2022 0 Poniedziałek 31 Styczeń 2022 0 Wtorek 1 Luty 2022 0 Środa 2 Luty 2022 0 Czwartek 3 Luty 2022 0 Piątek 4 Luty 2022 0 Sobota 5 Luty 2022 0 Niedziela 6 Luty 2022 0 Poniedziałek 7 Luty 2022 0 Wtorek 8 Luty 2022 0 Środa 9 Luty 2022 0 Czwartek 10 Luty 2022 0 Piątek 11 Luty 2022 0 Sobota 12 Luty 2022 0 Niedziela 13 Luty 2022 0 Poniedziałek 14 Luty 2022 0 Wtorek 15 Luty 2022 0 Środa 16 Luty 2022 1 Czwartek 17 Luty 2022 0 Piątek 18 Luty 2022 0 Sobota 19 Luty 2022 0 Niedziela 20 Luty 2022 0 Poniedziałek 21 Luty 2022 0 Wtorek 22 Luty 2022 0 Środa 23 Luty 2022 0 Czwartek 24 Luty 2022 0 Piątek 25 Luty 2022 0 Sobota 26 Luty 2022 0 Niedziela 27 Luty 2022 0 Poniedziałek 28 Luty 2022 0 Wtorek 1 Marzec 2022 0 Środa 2 Marzec 2022 0 Czwartek 3 Marzec 2022 0 Piątek 4 Marzec 2022 0 Sobota 5 Marzec 2022 0 Niedziela 6 Marzec 2022 0 Poniedziałek 7 Marzec 2022 0 Wtorek 8 Marzec 2022 0 Środa 9 Marzec 2022 0 Czwartek 10 Marzec 2022 0 Piątek 11 Marzec 2022 0 Sobota 12 Marzec 2022 0 Niedziela 13 Marzec 2022 0 Poniedziałek 14 Marzec 2022 0 Wtorek 15 Marzec 2022 0 Środa 16 Marzec 2022 0 Czwartek 17 Marzec 2022 0 Piątek 18 Marzec 2022 0 Sobota 19 Marzec 2022 0 Niedziela 20 Marzec 2022 0 Poniedziałek 21 Marzec 2022 0 Wtorek 22 Marzec 2022 0 Środa 23 Marzec 2022 0 Czwartek 24 Marzec 2022 0 Piątek 25 Marzec 2022 0 Sobota 26 Marzec 2022 0 Niedziela 27 Marzec 2022 0 Poniedziałek 28 Marzec 2022 0 Wtorek 29 Marzec 2022 0 Środa 30 Marzec 2022 0 Czwartek 31 Marzec 2022 0 Piątek 1 Kwiecień 2022 0 Sobota 2 Kwiecień 2022 0 Niedziela 3 Kwiecień 2022 0 Poniedziałek 4 Kwiecień 2022 0 Wtorek 5 Kwiecień 2022 0 Środa 6 Kwiecień 2022 0 Czwartek 7 Kwiecień 2022 0 Piątek 8 Kwiecień 2022 0 Sobota 9 Kwiecień 2022 0 Niedziela 10 Kwiecień 2022 0 Poniedziałek 11 Kwiecień 2022 0 Wtorek 12 Kwiecień 2022 0 Środa 13 Kwiecień 2022 0 Czwartek 14 Kwiecień 2022 0 Piątek 15 Kwiecień 2022 0 Sobota 16 Kwiecień 2022 0 Niedziela 17 Kwiecień 2022 0 Poniedziałek 18 Kwiecień 2022 0 Wtorek 19 Kwiecień 2022 0 Środa 20 Kwiecień 2022 0 Czwartek 21 Kwiecień 2022 0 Piątek 22 Kwiecień 2022 0 Sobota 23 Kwiecień 2022 0 Niedziela 24 Kwiecień 2022 0 Poniedziałek 25 Kwiecień 2022 0 Wtorek 26 Kwiecień 2022 0 Środa 27 Kwiecień 2022 0 Czwartek 28 Kwiecień 2022 0 Piątek 29 Kwiecień 2022 0 Sobota 30 Kwiecień 2022 0 Niedziela 1 Maj 2022 0 Poniedziałek 2 Maj 2022 0 Wtorek 3 Maj 2022 0 Środa 4 Maj 2022 0 Czwartek 5 Maj 2022 0 Piątek 6 Maj 2022 0 Sobota 7 Maj 2022 0 Niedziela 8 Maj 2022 0 Poniedziałek 9 Maj 2022 0 Wtorek 10 Maj 2022 0 Środa 11 Maj 2022 0 Czwartek 12 Maj 2022 0 Piątek 13 Maj 2022 0 Sobota 14 Maj 2022 0 Niedziela 15 Maj 2022 0 Poniedziałek 16 Maj 2022 0 Wtorek 17 Maj 2022 0 Środa 18 Maj 2022 0 Czwartek 19 Maj 2022 0 Piątek 20 Maj 2022 0 Sobota 21 Maj 2022 0 Niedziela 22 Maj 2022 0 Poniedziałek 23 Maj 2022 0 Wtorek 24 Maj 2022 0 Środa 25 Maj 2022 0 Czwartek 26 Maj 2022 0 Piątek 27 Maj 2022 0 Sobota 28 Maj 2022 0 Niedziela 29 Maj 2022 0 Poniedziałek 30 Maj 2022 0 Wtorek 31 Maj 2022 0 Środa 1 Czerwiec 2022 0 Czwartek 2 Czerwiec 2022 0 Piątek 3 Czerwiec 2022 0 Sobota 4 Czerwiec 2022 0 Niedziela 5 Czerwiec 2022 0 Poniedziałek 6 Czerwiec 2022 0 Wtorek 7 Czerwiec 2022 0 Środa 8 Czerwiec 2022 0 Czwartek 9 Czerwiec 2022 0 Piątek 10 Czerwiec 2022 0 Sobota 11 Czerwiec 2022 0 Niedziela 12 Czerwiec 2022 0 Poniedziałek 13 Czerwiec 2022 0 Wtorek 14 Czerwiec 2022 0 Środa 15 Czerwiec 2022 0 Czwartek 16 Czerwiec 2022 0 Piątek 17 Czerwiec 2022 0 Sobota 18 Czerwiec 2022 0 Niedziela 19 Czerwiec 2022 0 Poniedziałek 20 Czerwiec 2022 0 Wtorek 21 Czerwiec 2022 0 Środa 22 Czerwiec 2022 0 Czwartek 23 Czerwiec 2022 0 Piątek 24 Czerwiec 2022 0 Sobota 25 Czerwiec 2022 0 Niedziela 26 Czerwiec 2022 0 Poniedziałek 27 Czerwiec 2022 0 Wtorek 28 Czerwiec 2022 0 Środa 29 Czerwiec 2022 0 Czwartek 30 Czerwiec 2022 0 Piątek 1 Lipiec 2022 0 Sobota 2 Lipiec 2022 0 Niedziela 3 Lipiec 2022 0 Poniedziałek 4 Lipiec 2022 0 Wtorek 5 Lipiec 2022 0 Środa 6 Lipiec 2022 0 Czwartek 7 Lipiec 2022 0 Piątek 8 Lipiec 2022 0 Sobota 9 Lipiec 2022 0 Niedziela 10 Lipiec 2022 0 Poniedziałek 11 Lipiec 2022 0 Wtorek 12 Lipiec 2022 0 Środa 13 Lipiec 2022 0 Czwartek 14 Lipiec 2022 0 Piątek 15 Lipiec 2022 0 Sobota 16 Lipiec 2022 0 Niedziela 17 Lipiec 2022 0 Poniedziałek 18 Lipiec 2022 0 Wtorek 19 Lipiec 2022 0 Środa 20 Lipiec 2022 0 Czwartek 21 Lipiec 2022 0 Piątek 22 Lipiec 2022 0 Sobota 23 Lipiec 2022 0 Niedziela 24 Lipiec 2022 0 Poniedziałek 25 Lipiec 2022 0 Wtorek 26 Lipiec 2022 0 Środa 27 Lipiec 2022 0 Czwartek 28 Lipiec 2022 0 Piątek 29 Lipiec 2022 0 Zewnętrzne linki Apple Music O tym wykonwacy Arka Noego 13 305 słuchaczy Powiązane tagi Arka Noego - dziecięcy zespół muzyczny wykonujący piosenki o tematyce religijnej. Nieoficjalnie powstał już w 1999 roku, gdy z okazji pielgrzymki Ojca Świętego Jana Pawła II telewizyjna redakcja katolicka szukała odpowiedniej piosenki i wykonawców, którzy mieliby uświetnić tę wizytę. Powstały wtedy utwór "Tato (Nie boję się, gdy ciemno jest)" stał się wielkim przebojem, a twórcy programu "Ziarno" zasugerowali nagranie kolejnych. W skład wchodzą głównie dzieci członków zespołu 2Tm2,3 i ich przyjaciele. Młodzi wykonawcy śpiewają naturalnie i spontanicznie … dowiedz się więcej Arka Noego - dziecięcy zespół muzyczny wykonujący piosenki o tematyce religijnej. Nieoficjalnie powstał już w 1999 roku, gdy z okazji pielgrzymki Ojca Świętego Jana Pawła II telewi… dowiedz się więcej Arka Noego - dziecięcy zespół muzyczny wykonujący piosenki o tematyce religijnej. Nieoficjalnie powstał już w 1999 roku, gdy z okazji pielgrzymki Ojca Świętego Jana Pawła II telewizyjna redakcja katolicka szukała odpowiedniej … dowiedz się więcej Wyświetl pełny profil wykonawcy Podobni wykonawcy TGD 10 350 słuchaczy Wyświetl wszystkich podobnych wykonawców tytuł: Kiedy ranne wstają zorze Pieśń poranna, Pieśń nieśmiertelna, Modlitwa poranna gatunek: hymn poranny muzyka: Karol Kurpiński oryginał z:? 1792 roku słowa: Franciszek Karpiński ps. Autor "Zabawek wierszem i prozą", F. K. info: Kiedy ranne wstają zorze, Tobie ziemia, Tobie morze, Tobie śpiewa żywioł wszelki, Bądź pochwalon, Boże wielki! A człowiek, który bez miary, Obsypany Twymi dary, Coś go stworzył i ocalił, A czemuż by Cię nie chwalił? Ledwie oczy przetrzeć zdołam, Wnet do mego Pana wołam, Do mego Boga na niebie, I szukam Go koło siebie. Wielu snem śmierci upadli, Co się wczoraj spać pokładli, My się jeszcze obudzili, Byśmy Cię, Boże chwalił. Boże w Trójcy niepojęty, Ojcze, Synu, Duchu Święty, Tobie chwałę oddajemy, Niech dla Ciebie dziś żyjemy! Kiedy Ranne Wstają Zorze is a track by Anna Maria Jopek from the album Polanna released in 2011. This track has received 0 comments and 0 ratings from BestEverAlbums.com site members. BestEverAlbums.com provides a whole host of statistics, and allows you to rate, rank and comment on your favourite albums, artists and tacks as well as letting
Jerzemu i Andrzejowi z gorącym podziękowaniem W szpitalu czekało na mnie miejsce pod samym oknem z rachitycznym drzewem na horyzoncie. Nie pierwszy raz byłem w szpitalu i znałem panujące tam obyczaje. Tym razem w pokoju czteroosobowym numer 44 dostałem najlepsze łóżko. Zlustrowałem towarzyszy niedoli, dokonując podstawowej klasyfikacji. Czy i co czytają, a może zobojętnieni — wpatrują się w sufit, drzemią skuleni. Czytali jednak wszyscy. Sąsiad trzymał tygodnik „Nie”, na łóżku drugiego leżało „Forum” — przegląd prasy światowej. W przeciwległym kącie pokoju widać było z daleka kolorowe „Fakty” z panienkami i sensacyjnymi tytułami. Wszyscy panowie byli w wieku wczesno– lub późnoemerytalnym. I wszyscy czekali na mniej czy bardziej skomplikowane zabiegi, którym miano poddać ich skołatane, niezbyt już sprawnie funkcjonujące serca. Położyłem się na łóżku i szeroko niczym barykadę rozpostarłem „Rzeczpospolitą”. W pokoju toczyła się ożywiona dyskusja. Moi współtowarzysze tytułowali się nawzajem „panie pułkowniku”, powoływali na znajomość z generałem, dyktatorem od stanu wojennego i pierwszym sekretarzem. Jeden wspomniał z rozrzewnieniem, jak na manewrach generał pochwalił jego śmiałe posunięcie taktyczne i zaproponował ściślejszą współpracę. Drugi miał świeższe wiadomości, bo niedawno spotkał generała podczas pogrzebu na cmentarzu wojskowym. Generał po uroczystościach sam podszedł do niego, pytał o zdrowie, a także opowiadał, ile radości przysparza mu wnuczka. Ta pogodna raczej konwersacja nie była całkiem pozbawiona akcentów krytycznych pod adresem generała. Panowie pułkownicy zgodzili się, że niezwykle długo podejmował wszelkie decyzje, stanowczo zbyt długo, jak na naczelnego wodza. Tak doszli do stanu wojennego. Współczuli generałowi, który tyle nocy nie przespał, podejmując tę słuszną i konieczną decyzję. W tym momencie do dyskusji włączyły się „Fakty” — czyli porucznik rezerwy, ale za to przeszkolony do służby w specjalnych jednostkach. Nie pojmował, dlaczego obecny szef postkomunistów wypiera się przynależności do tej formacji będącej elitą intelektualną w wojsku, gdzie każdy zna biegle co najmniej dwa języki zachodnie. Sam, inżynier z zawodu, nie krył, że zarówno w tym pokoju, jak i naturalnie w szpitalu, jego pozycja jest uprzywilejowana. Koncern, w którym do niedawna był jednym z prezesów, łożył na ten szpital znaczne sumy, czemu zawdzięcza specjalne względy. Chwalił też stan wojenny, sprawność organizacyjną, logistykę, a także perfekcyjne dowodzenie sztabowe generała w ciemnych okularach. Słuchałem zza „Rzeczypospolitej” rozgadanych i zadowolonych z siebie rozmówców, powtarzając w duchu: — Wojtuś, siedź lepiej cicho, twój wspaniały doktor kardiolog wciąż ci mówi — żadnych emocji, napięć, stresów, nie denerwuj się, bo tętno skacze w górę, płytki wariują. Nie przekonasz ich do swoich racji, to nie czas i miejsce, czeka cię trudny zabieg. Najważniejszy dla ciebie jest spokój, wycisz się maksymalnie. Nie zostawiono mnie jednak w spokoju. Pułkownik, który najlepiej znał generała w ciemnych okularach, zapytał uprzejmie, ale trochę prowokacyjnie: — Bardzo przepraszam, ale dlaczego tak ostentacyjnie nie włącza się pan do naszej rozmowy?— Nie mam odwagi zabierać głosu w tym gronie — powiedziałem. — Nigdy nie byłem w wojsku, mam kategorię: niezdolny do służby liniowej, a słuchając panów, cieszę się, że dożyłem czasów, gdy już nie obowiązuje jedność polityczno–ideowa, i mam diametralnie inne zdanie na temat stanu wojennego i PRL–u. Generałowi mam wiele do zawdzięczenia, bo dzięki niemu wyrzucono mnie z redakcji i poczułem się wolny jak nigdy. A ponieważ w Europie, nawet wschodniej, nie umiera się z głodu, postanowiłem pytać różnych ludzi o jedno: — Która to już wojna w pana życiu? W grudniowe dni 1981 roku nie funkcjonowały telefony, poszedłem więc do znajomego majora Tomasza Zana, który mieszkał najbliżej. I tak go odwiedzałem przez prawie dwa lata, aż zgromadziłem materiał do książki Ostatni z rodu. A stary Zan miał co opowiadać, bo walczył w niejednej wojnie. Dalej powiedziałem tak: — Zazdroszczę panom pewności, że macie rację i wasza ocena tych niewątpliwie historycznych wydarzeń jest jedyną trafną. Spory o Powstanie Listopadowe, w którym podchorążowie strzelali do swoich dowódców, toczą się do dziś, chociaż tyle lat minęło od tych wydarzeń. O Powstanie Styczniowe, Powstanie Warszawskie nie ustają spory, zmieniają się relacje, spojrzenia i oceny. A „Solidarność” — pierwsze w naszej historii bezkrwawe powstanie ogólnopolskie? Stłumił je i spacyfikował ten tak chwalony przez panów generał, broniąc socjalizmu jak niepodległości. Pułkownik, który mnie sprowokował, wyraźnie się ożywił, a może zdenerwował, bo usiadł na łóżku. Na szczęście nie kontynuował wątku stanu wojennego, tylko zajął się filomatami i Mickiewiczem. Trzeba przyznać, że nie były to wiadomości ze szkoły czy uniwersytetu. Zadawał wnikliwe, oryginalne i szczegółowe pytania o procesie przygotowanym w 1823 roku przez namiestnika Nowosilcowa w Wilnie. Wiedział nawet, ile lat Tomasz Zan–Promienisty przebywał jako zesłaniec na Syberii. Był błyskotliwym rozmówcą z fenomenalną pamięcią, typ przedwojennego inteligenta, dzisiaj już rzadkość. Sprawdzał moje wiadomości. Zainteresował się książką o Zanie. Chętnie mówiłem o losach ostatniego z rodu, kapitana Tomasza Zana, podczas wojny z bolszewikami w 1920 roku, a potem w 1939 roku z Niemcami i z sowiecką Armią Czerwoną, gdy jako szef sztabu 30. Poleskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej w sierpniu 1944 roku szedł na odsiecz Powstaniu Warszawskiemu. Panowie zamilkli, swobodnie więc opowiadałem o ludziach, których życie opisałem. Jestem z nimi bardzo związany i chociaż nie żyją, to zawsze pamiętam o nich w modlitwie. Opowiadałem z takim przejęciem, jakbym to ja był inżynierem porucznikiem rezerwy zrzuconym na tyły wroga. Gorącą, dramatyczną opowieść przerwało wejście pielęgniarki. Pierwszego na stół wezwano pułkownika, który czytał „Nie”. Przywieźli go po dwóch godzinach. Owinięty prześcieradłem musiał leżeć bez ruchu, nie wolno mu było nawet podnieść głowy, i musiał pić wodę przez rurkę. Wkrótce i ja wróciłem po zabiegu i muszę przyznać, że koledzy opiekowali się nami niezwykle. Opatulali nas, zmieniali butelki wody optymistycznie zwanej „Źródłem życia”. Trochę cierpieliśmy, skończyły się więc dyskusje i opowieści. Noc była koszmarna. Gorąco, duszno, a leżeć trzeba było ciągle w tej samej pozycji. Do głowy cisnęły się najgorsze myśli. Nie zmrużyłem oka. Jeden z pułkowników chrapał nieustannie we wszystkich możliwych tonacjach. Drugi niespokojnie krzyczał przez sen i wydawał sprzeczne rozkazy. Inżynier porucznik całą noc słuchał radia. Kiedy wczesnym rankiem weszła salowa, nikt już nie spał, i to ona odezwała się pierwsza: — Ale zaduch! — i wyszła z „kaczkami”, a ja z lekkim sarkazmem powiedziałem:— Sami inteligenci, a tu przychodzi prosta kobieta, może nawet ze wsi. I co mówi? Nie pozostaje nam nic innego, jak spojrzeć prawdzie w oczy, panowie oficerowie! — stwierdziłem. Pułkownik, którego czekała ciężka operacja serca, admirator generała, stanu wojennego i romantyzmu, przejął dowództwo. — Wywietrzyć pokój! — rozkazał.— Jest mróz i możemy się zaziębić — zaoponował inżynier porucznik.— W naszym wieku zapalenie płuc bywa początkiem końca — podważył rozkaz towarzysza broni leżący wciąż nieruchomo pod kocykiem najbliższy sąsiad.— Zażądam dodatkowych kocy! Pułkownik wyskoczył z łóżka i pobiegł na korytarz wydawać dalsze rozkazy. Przyniesiono dodatkowe koce i do pokoju wpłynęło cudowne, rześkie, mroźne powietrze. Świtało, wszyscy odetchnęli z przyjemnością. Gdy zamknięto okno, radość wstającego poranka sprawiła, że powiedziałem głośno: — Pora się pomodlić. Wszyscy zareagowali śmiechem. A kiedy umilkli, przeżegnałem się i po cichu odmawiałem pacierz. Gdy skończyłem, odezwał się pułkownik, czytelnik tygodnika „Nie”. — Zawsze pan tak ostentacyjnie manifestuje swoje preferencje religijne? — zapytał.— To nie manifestacja, panie pułkowniku. Nauczono mnie tego w domu. Modlę się, odkąd pamiętam, rano i wieczorem. Nawet w szpitalu klękam przy łóżku, ale teraz, jak pan wie, nie wolno nam się ruszać.— A panu pułkownikowi przeszkadza, jak ktoś się modli? — nieoczekiwanie wziął mnie w obronę pułkownik od świeżego powietrza.— Nie lubię ostentacji religijnych, żyjemy w państwie świeckim, a nie kościelnym — kategorycznie oznajmił pułkownik.— Bądźmy tolerancyjni — starał się łagodzić inżynier porucznik, który przez całą noc słuchał radia. Pułkownik zaś, który wyraźnie brał mnie w obronę, kontynuował: — Panowie, bądźmy szczerzy, gdyby nie najnowsze zdobycze medycyny, żaden z nas już by nie żył. Nie ma się co oszukiwać i udawać, że nie ma śmierci. — Ma pan rację — poparłem pułkownika. — Ale uznając zdobycze współczesnej medycyny, biorę też pod uwagę ingerencję i opiekę mojego Anioła Stróża.— Bardzo przepraszam — pułkownik od świeżego powietrza zwrócił się do mnie — może to niedyskretne pytanie, ale jestem ciekaw, co pan teraz robi?— Jeżdżę po Polsce i zbieram materiały do nowej książki. Zatrzymuję się w klasztorach, rozmawiam z zakonnikami, którzy za PRL–u ukończyli studia prawnicze, ekonomiczne, techniczne, socjologiczne i mieli dobre posady. W bardzo trudnym dla polskiego Kościoła czasie, gdy Prymas był zaaresztowany, a księża za niepraworządne kazania dostawali wieloletnie wyroki, moi bohaterowie wstępowali do zakonu o bardzo ostrej regule — do dominikanów.— Dominikanie — psy Pana Boga, i ich hasło: Contemplata aliis tradere… — wtrącił pułkownik.— Tak, panie pułkowniku — wróciłem tymczasem do przerwanego wątku — o śmierci trzeba nie tylko mówić, ale też myśleć, może nawet codziennie? Zacytuję tu mojego filozoficznego guru, dominikanina ojca Józefa Marię Bocheńskiego: „Śmierć jest bezpowrotną utratą świadomości, a więc nie może być spotkania z własną śmiercią. Kiedy my jesteśmy, nie ma śmierci, a kiedy śmierć jest, to nie ma nas. Dlatego też umiera się zawsze samotnie”. Dyskusję przerwało wejście kardiochirurga. Najpierw zbadał mnie, słuchał, o nic nie pytał. W pokoju panowała idealna cisza. — Może pan iść do domu, wszystko w porządku, ale proszę nie zapominać, że ma pan jednak chore serce. Bardzo chore. Mój sąsiad musiał jeszcze zostać w szpitalu. A inżynier — porucznik z wpływowego koncernu — za chwilę szedł na stół. Pułkownik, wielbiciel filomatów i filaretów, usłyszał słowa, których wolałbym nawet nie być świadkiem: — Stan pana jest taki, że lepiej na razie nie operować, musimy poczekać… Byłem zaskoczony takim publicznym postawieniem sprawy, ostrym, bez niedomówień. Doktor wyszedł z pokoju, a ja zadowolony szykowałem się do wyjścia. Wreszcie przyszła chwila pożegnania moich towarzyszy niedoli. Kiedy podszedłem do pułkownika od filomatów, ten wstał, mocno ścisnął mi ramię i cicho powiedział: — Chciałbym z panem porozmawiać na osobności. Wyszliśmy na korytarz, gdzie nikt nie zwracał na nas uwagi. — Pan nawet nie wie, ile mi dało spotkanie z panem, trudno to wyrazić. I za to panu bardzo dziękuję. — Uścisnął mi rękę mocno, jak przystało na silnego, stanowczego człowieka. Skinął głową po wojskowemu jak generał z ciemnymi okularami. Wyszedłem na dwór, był tęgi mróz, świeciło słońce — piękny zimowy dzień. Na niebie ani chmurki. Może się jeszcze kiedyś spotkamy… Krynica, maj 2005 roku Wojciech Wiśniewski urodzony w 1933 r. – dziennikarz, stały korespondent „Dziennika Polskiego” wydawanego w Londynie, autor kilkunastu książek, w tym Ostatni z rodu, Pani na Berżenikach, Tego nie dowiecie się z książek....

Coraz mniej podoba mi się ten rok. O ile ubiegły zaczął się fatalnie, bezprecedensowym brakiem zimy i obawą o najgorszą w historii suszę (a potem wyszedł jak

(Karol Kurpiński - Franciszek Karpiński) Kiedy ranne wstają zorze,Tobie ziemia, Tobie morze,Tobie śpiewa żywioł wszelki,Bądź pochwalon, Boże wielki!A człowiek, który bez miary,Obsypany Twymi dary,Coś go stworzył i ocalił,A czemuż by Cię nie chwalił?Ledwie oczy przetrzeć zdołam,Wnet do mego Pana wołam,Do mego Boga na niebie,I szukam Go koło siebie. (Pieśń pochodzenia francuskiego, śpiewana w Lourdes. Tekst francuski napisał w 1873 r. o. Gaignes z Lucon)Po górach, dolinach rozlega się dzwon,Anielskie witanie ludziom głosi on:Ave, Ave, Ave Maryja,Zdrowaś, Zdrowaś, Zdrowaś dziewczynka szła po drzewo w las,Anioł ją tam wiedzie, Bóg sam wybrał czas. Legenda: inc, incipit - incipit - z braku informacji o tytule pozostaje cytat, fragment tekstu z utworu abc (?) - text poprzedzający (?) jest mało czytelny (przepisywanie ze słuchu) abc ... def - text jest nieczytelny (przepisywanie ze słuchu) abc/def - text przed i po znaku / występuje zamiennie abc (abc) - wyraz lub zwrot wymagający opisu, komentarza (abc) - didaskalia lub głupie komentarze kierownika
Read about Kiedy ranne wstają zorze by Robert Kasprzycki and see the artwork, lyrics and similar artists.
fRAq.
  • 49vqqu544z.pages.dev/266
  • 49vqqu544z.pages.dev/338
  • 49vqqu544z.pages.dev/377
  • 49vqqu544z.pages.dev/307
  • 49vqqu544z.pages.dev/346
  • 49vqqu544z.pages.dev/139
  • 49vqqu544z.pages.dev/232
  • 49vqqu544z.pages.dev/38
  • 49vqqu544z.pages.dev/321
  • kiedy ranne wstają zorze tekst 6 zwrotek